Festiwal Męskiej Świadomości
Warszawa to największe miasto Polski. Stolica. Miasto, w którym byłem już 6 razy, a kompletnie nic nie jestem w stanie o nim powiedzieć. Jeśli chodzi o wielokrotność podróży do tego miejsca, było ich tyle samo co do Włoch. Włochy pokochałem, Warszawy nie znam kompletnie.
To bardzo ciekawe, ale zazwyczaj jeżdżę tam załatwić jakieś ważne sprawy. Tym razem było to zlecenie wykonania reportażu podczas festiwalu Męskiej Świadomości.
Wiedziałem, że są już w Polsce spotkania w tzw. męskich kręgach. Kilka osób spotyka się, by wspólnie porozmawiać o trapiących ich rzeczach. Tak to sobie przynajmniej wyobrażam. Tym razem grupka kilku osób zdecydowała stworzyć pierwszy w Polsce festiwal męskiej energii na dużą skalę.
Przybyłem do miasta w piątek, 11 lutego bieżącego roku. I jest to dzień, który zmienił mój sposób patrzenia na otaczającą mnie męską rzeczywistość. Właściwie to nie dzień a ludzie, którzy ten event stworzyli i wokół niego się zgromadzili.
O męskich spotkaniach w mniejszych gronie słyszałem już od dawna i spodziewałem się, czego mogę się spodziewać. Jednak tak dużej imprezy jeszcze nigdzie nie było. Jest to pierwszy tego typu event, gdzie spotyka się grupa kilkudziesięciu mężczyzn (w sobotę mogło to być 90 osób) i rozmawiają na temat swojej przeszłości, intymności, pragnieniach i marzeniach.
Organizatory zadbali o wielowymiarowość wydarzenia. Mogliśmy wziąć udział w ceremonii kakao, warsztatach na temat pieniędzy czy wykładzie o swoim jednym z członków, zwanych czule przyjacielem. Było miejsce na żarty, jak również na poważne tematy o męskości i seksualności. Momentami ta przeprawa mogła wydawać się i na pewno była, trudna i głęboko odmieniająca.
Ci z nas, którzy mocno zaangażowali się na warsztatach i włożyli w pracę z prowadzącym dużo energii, przeżyli piękną, duchową, niekiedy też bolesną metamorfozę wewnętrzną. Spotkanie z dziecięcym odrzuceniem, brakiem ojcowskiej miłości, wykluczenie z życia rodzinnego czy społecznego to tematy, które zazwyczaj odrzucamy a do których mogliśmy w bezpiecznym towarzystwie wrócić i je ukochać. Wywalić na wierzch i zderzyć się ze skrytymi od dawna, niechcianymi emocjami. To, że lały się łzy, nie było niczym niezwykłym. To, że potrzebowaliśmy i dawaliśmy sobie przytulenie, wsparcie nie było niczym niezwykłym. To, że w rytualnym tańcu Haka krzyczeliśmy między sobą, zderzaliśmy się ze sobą, wbijaliśmy w siebie zwierzęcy wzrok, również nie było niczym niezwykłym.
Pod opieką prelegentów mogliśmy uwolnić z siebie zasiedziały od dawna stres, stłumioną agresję czy żal.
Pojechałem tam jako obserwator, fotograf. Okiem swojego obiektywu miałem cudowną okazję zobaczyć całe spektrum męskiej emocjonalności. Zobaczyć i dotknąć mężczyznę jako człowieka. Jako najcudowniejszą istotę, która jest na równi z kobietą. Która jest tak samo ważna, tak samo inteligentna, która ma tak samo ważne miejsce na tym świecie.
Coś się we mnie zmieniło. Nastąpił pewien malutki przeskok do przodu. Który, myślę długoterminowo zmieni moje życie na dużo, dużo lepsze.